W dobie biznesów online nieodzownym elementem staje się analityka internetowa. Już na poziomie zwykłej promocji postu blogowego lub artykułu w sklepie internetowym, chcemy wiedzieć, np. skąd przyszło najwięcej klientów. Wiedza, gdzie szukać potencjalnych klientów jest na wagę złota. Czasem dosłownie 🙂
Do sprawowania kontroli nad danymi zbieranymi na naszej stronie internetowej w minimalnym stopniu wystarczy nam znajomość Google Analytics.
Cóż takiego to GA?
To platforma do zbierania danych. Za pomocom jej raportów możemy analizować dane i podejmować świadome decyzje marketingowe. Bajka, prawda?
W rzeczywistości wygląda to dosyć śmiesznie. Google Analytics trzeba mieć na stronie. To już taki standard, podobnie jak posiadanie certyfikatu SSL.
Każdy ma zaimplementowany kod GA, ale już nie każdy sprawdza dane zbierane za jego pośrednictwem. A to wielki błąd!
W bardzo prostych słowach GA można podzielić na kilka elementów bądź etapów przepływu danych.
Pierwszy z nich to właśnie kod śledzenia GA, który trzeba umieścić na swojej stronie w sekcji <head>.
Jeśli w tym momencie dla niektórych powiało grozą, śpieszę uspokoić, że są osoby, które mogą to zrobić za was. Nawet to całkiem lubią ;).
Drugi element to platforma GA, gdzie możemy zobaczyć zestawienia zebranych danych. Takie zestawienia to raporty. Jednakże samo popatrzenie na nie, nie wpłynie na zwiększenie naszych przychodów lub liczby odwiedzających naszego bloga.
Przechodzimy do trzeciego elementu: analiza. Na przykład, jeśli mamy niewiele wejść na stronę z social media, musimy zadać sobie pytanie dlaczego? Pierwszym tropem może być wygląd strony w wersji mobilnej. Może jest niezbyt atrakcyjna lub bardzo ciężko się na niej nawiguje? Analiza musi zawsze być przeprowadzona. W jakich odstępach czasu? To już zależy od branży lub formy komunikacji. Blog z pewnością łatwiej będzie zmodernizować niż spory sklep internetowy.
Czwartym elementem po analizie jest … wyciąganie wniosków i wdrażanie nowych rozwiązań. Już wiemy, jak i wiemy co jest przyczyną. Musimy wyciągnąć z tego wniosek na przyszłość – w jaki sposób działać, jak prowadzić klienta po stronie itd.
Mamy wnioski to od nich przechodzimy do wdrażania modyfikacji, aby osiągnąć swoje cele marketingowe.
Wszystkie te elementy razem sprawiają, że działamy świadomie i racjonalnie. Mamy cel i mamy środki, za pomocą których chcemy je osiągnąć. Mamy też narzędzie do kontrolowania poszczególnych etapów – Google Analytics.
Jakie dane są ważne?
To trudne i zarazem łatwe pytanie. Dla jednych będą ważne inne dane, a dla drugich również całkowicie inne. Zależy to przede wszystkim od branży, w jakiej działamy i co chcemy osiągnąć.
Z pewnością nie raz słyszeliśmy o “lejku sprzedażowym”, budowanie świadomości marki, przekonywanie do siebie, zainteresowanie marką, punkty styku z firmą czy blogiem, konwersja. Osławiona konwersja to przekucie odwiedzającego naszą stronę w klienta. Ostatnim etapem jest też lojalności. To “wisienka na torcie”. Zadowolony klient, który “za darmo” rozpowie o nas znajomym i będzie promował naszą stronę, markę lub sklep. A dlaczego? Bo był świetnie obsłużony i lubi wracać do nas.
Które dane wybrać?
Na samym początku lub gdy chcemy tylko mniej więcej wiedzieć “co na stronie piszczy”, a od dogłębnego analizowania raportów mamy ludzi, warto zaznajomić się z kilkoma podstawami.
- Sesje – łączna liczba sesji w danym zakresie dat.
- Użytkownicy – łączna liczba użytkowników, którzy odwiedzili naszą stronę w danym zakresie dat.
- Odsłony – łączna liczba wyświetleń stron z kodem śledzenia Analytics przez użytkowników. Bez różnicy, czy był to jeden użytkownik i wszedł na naszą stronę pięć razy – liczba odsłon dla niego będzie 5.
- Strony / sesja – średnia liczba stron wyświetlonych w danej sesji.
- Średni czas trwania sesji – średnia długość sesji na podstawie odwiedzin użytkowników w wybranym zakresie dat.
- Współczynnik odrzuceń – odsetek użytkowników, którzy opuścili witrynę po wyświetleniu tylko jednej strony i nie wykonali żadnego innego działania.
- % nowych sesji – odsetek sesji nowych użytkowników w wybranym zakresie dat.
To kilka podstawowych wartości, jakie można sprawdzać. Interfejs GA pozwala nam sprawdzić jeszcze kilka interesujących danych. Są to na przykład zachowanie , na żywo, odbiorcy, pozyskiwanie, konwersja. O tych sekcjach trochę więcej napiszę innym razem.
Jak wykorzystać dane z raportów GA?
Dane zestawiane są w formie raportów. Jak czytać takie raporty? Najlepiej robić to porównując dwa podobne odcinki czasowe np. miesiąc do miesiąca. Mając świadomość, co w danych okresach zachodziło na stronie (sprzedaż połączona z reklamą, publikacja kontrowersyjnego posta) możemy określić, w jakim stopniu takie działania wpływają na wzrost zainteresowania naszą marką lub stroną (sklepem).
Takie miesięczne raporty możemy skonfigurować, aby wysyłane były na naszą skrzynkę email. Wtedy już nie tracimy czasu na logowanie się na platformie. W zgrabnym pliku pdf mamy zawarte najważniejsze dane dotyczące naszej witryny.
Czy muszę umieć obsługiwać GA?
Odpowiedź na to pytanie brzmi: absolutnie nie. Całe szczęście, że nie musimy znać się na wszystkim i to w stopniu profesjonalnym. Jest wiele osób zajmujących się analityką webową. Lubią te cyferki i dociekanie co z czego wynikło.
Sama jestem jedną z nich ;).
Aby móc korzystać z dobrodziejstwa zebranych danych z naszej strony, możemy zatrudnić Wirtualną Asystentkę lub Asystenta, który specjalizuje się w tym temacie.
Jedni są doskonali w grafice, a inni w technicznych zawiłościach internetu. Razem możemy się uzupełniać. A dodatkowo, wygenerować większy przychód.
Wystarczy znaleźć właściwą osobę. Jeśli chcesz przekonać się jak “wymiatam” w GA – zapraszam do kontaktu ze mną – link do formularza.
Obecnie już każdy świadomy byt istniejący w sieci potrzebuje, choć minimalnego zarysu analityki webowej. Takim minimum jest Google Analytics.