Chcielibyśmy, aby wszystkie nasze plany były realizowane. A z pewnością byłoby cudownie, gdyby realizowane były na czas i w 100%.
Zdarza się nam przeszacować własne umiejętności, możliwości czasowe i ogólnie naszą dyscyplinę dotyczącą działania.

Ileż razy mieliśmy tzw. “lenia” i nie mogliśmy się zdobyć na wypełnienie, choć malutkiego zadanka… Znamy to, bo każdy czasem łapie się na tym.
Jak zaradzić takim sytuacjom? Oto kilka rad ode mnie.
Dlaczego plany nie wypalają?
Aby realizować określone cele biznesowe, czy też życiowe musimy dokonać niełatwej transformacji projekt-zadania. Gdy samo określenie projektu nie przysparza nam większego problemu (np. wypuszczenie nowego produktu, napisanie e-booka) to przekucie tego na konkretne zadania to już nie bułka z masłem. A do tego jeszcze trzeba określić daty, czyli wyznaczyć konkretny harmonogram realizacji projektu.
O czym należy pamiętać, wyznaczając zadania?
Przede wszystkim o trzech rzeczach:
– aby były możliwe do zrealizowania w danym czasie,
– nie wszystko musimy robić sami,
– zabezpieczyć się przed brakiem weny do pracy.
Życzeniowe planowanie.
Każdy by chciał wykonywać zadania związane z danym projektem szybko, łatwo i bezproblemowo. Oczywiście, aby nikt lub nic nam w tym czasie nie przeszkadzał. Niestety rzeczywistość jest taka, że pewni możemy być tylko sami siebie, a wypadki po ludziach chodzą.
Planujemy sobie zadania tak, jakby otaczający nas świat nie istniał i nie ingerował na co dzień w naszą pracę.
Czas się pogodzić ze smutnym faktem: zawsze znajdzie się coś lub ktoś, który będzie nas od wykonania danego zadania odciągał. Niestety.
Co w takim razie mamy robić? Najlepiej planować bardzo pesymistycznie. Opierając się na prawie Murphy’ego:
“Jeśli coś może się nie udać, to się nie uda”
Edward Murphy
możemy przygotować się na najgorsze. Wtedy w razie czego mile nas los zaskoczy 😉
Pamiętamy o buforach czasowych.
Jeśli jakieś zadanie jest dla nowe – doliczyć do czasu potrzebnego na wykonanie zadania dodatkowo od 30 minut do 1 godziny.

“Zosia-samosia”
Kolejną przypadłością jest poczucie, że musimy sami wykonać WSZYSTKIE zadania. Otóż nie jest to takie oczywiste. Jeśli mamy umiejętności i odpowiednio dużo czasu na realizację wszystkich zadań to oczywiście, możemy działać samodzielnie. Lecz nie popadajmy w perfekcjonizm i nie dopuszczajmy nieistotnych dla całego projektu szczegółów zadań. W ten sposób marnujemy czas i niepotrzebnie nakładamy na siebie coraz większą presję. Może się okazać, że tak długo dopieszczaliśmy szczególiki, że na przykład umknął nam właściwy moment wypuszczenia nowego produktu! I konkurencja nas ubiegła…
Co w takim przypadku, gdy w pewnych obszarach nie czujemy się mocni? Poszukajmy specjalistów. Obecnie w sieci możemy znaleźć ogrom wirtualnych asystentek i asystentów specjalizujących się w naprawdę ciekawych zakresach.
Moją specjalnością jest przede wszystkim WordPress bardzo szeroko pojmowany, czyli od stawiania stron, po instalacje i konfiguracje wtyczek oraz opieka nad stronami www. Ostatnio bardzo intensywnie poszerzamy wiedzę z zakresu analityki internetowej. Jeśli musicie ustawić Google Tag Manager lub samego Google Analytics — odezwijcie się do mnie.
Więcej znajdziecie w mojej ofercie tu: OFERTA.
Mogę też wspomóc w copywritingu, opiece nad social mediami i typowych zadaniach administracyjnych.
Czasem delegowanie zadań zaoszczędzi nam więcej czasu i pieniędzy niż zaparcie się, że wszystko zrobimy sami. Nie bądźmy męczennikami w swoim biznesie. Podchodźmy do tego sprytnie.

“Upadło, niech leży”
Ileż to razy nie chciało nam się nic robić. I nawet nie chodzi o to, że byliśmy chorzy lub przemęczeni, bo właśnie zakończyliśmy wielki projekt. Takie rzeczy mogą wyciągać z nas wszelką energię i chęć do działania.
Właśnie dlatego warto się trzymać kilku zasad:
- zawsze robimy sobie reset przed przystąpieniem do następnego projektu,
- pracujemy nad samodyscypliną, wyrabiamy sobie nawyk wykonywania zadań (choćby tylko tych priorytetowych na dany dzień),
- nie szukamy motywacji do działania u innych, to nie działa na dłuższą metę,
- nagradzamy się! Określamy jakieś punkty kontrolne w projekcie (kamienie milowe) i za ich osiągnięcie — nagrodźmy się. Co to może być? Cokolwiek: kawa na mieście, nowa książka, kawałek czekolady, plotki z koleżankami, wieczór z rodziną bez telefonu… Co tylko wymyślimy…
Co zrobić, aby każdy projekt doprowadzić do końca?
Podsumowując wszystkie rady, aby każdy projekt mógł być zrealizowany o czasie, potrzebujemy realnego planowania, możliwości delegowania zadań innym oraz samodyscypliny do działania.
Jednak przede wszystkim proponuję, abyśmy zadbali o właściwy balans między pracą a życiem prywatnym. Dlaczego? Jeśli nie mamy skąd czerpać potrzebnej energii, to choćby projekt był perfekcyjnie zaplanowany, to my nie mielibyśmy siły do jego realizacji.
Właściwa “higiena” pozwoli nam sprawniej realizować własne cele, a co za tym idzie i projekty.