Planowałam post na inny temat, ale rzeczywistość się odezwała. Zawołała wręcz: „A równowaga w pracy?”. Każdego może to dotyczyć, ale najbardziej narażone są osoby pracująca dla siebie.
Ostatnio odczułam na własnej skórze bardzo nieprzyjemną sytuację. Ciągle poszukuję klientów, dla których mogłabym pracować. W profesji Wirtualnej Asystentki niestety skupiamy się przede wszystkim na przepracowanych godzinach.
Im więcej pracujemy, tym więcej zarabiamy. To oczywiste. Niestety doba nie daje się rozciągać w nieskończoność. Czas to zasób, który z natury rzeczy, jest ograniczony. A trzeba jeszcze go poświęcić na inne istotne dla nas rzeczy, jak na przykład spędzanie czasu z rodziną.
case study – równowaga w pracy
Każdy przedsiębiorca na dorobku chce pozyskać jak najwięcej klientów. Niestety w przypadku Wirtualnej Asystentki nie jest to dobra strategia działania, chyba że …
Tu wpada ulubione wyrażenia prawników: „to zależy”.
„Przypadek Jeden” – masz same krótkotrwałe zlecenia.
Zazwyczaj dąży się do tego, aby zyskać stałych klientów, długoterminowych. Niestety na początku drogi, zdarzają się przede wszystkim te krótkie zlecenia.
Wtedy bardzo trudno jest dbać o to, aby równowaga w pracy i w życiu prywatnym była zachowana.
Każdy „wpadający” nam klient jest jak manna z nieba. Nie wybrzydzamy i bierzemy wszystkich. W pewnym momencie może się okazać, że jesteśmy przeładowani drobnymi zleceniami, które tak de facto nie dają nam dużo zarobić.
Równowaga w pracy zdalnej coraz częściej będzie polegała na … odmawianiu. Oczywiście, jeśli jesteśmy uczciwi w stosunku do siebie i potencjalnych klientów.
Nie ma sensu zgadzać się na realizację jakiegoś projektu, a później … dać plamę. Bo źle skalkulowaliśmy dostępny czas, a deadline nadszedł nieubłaganie.
Równowaga w pracy nad różnymi projektami zawsze musi się opierać na pytaniu: czy mam na tyle czasu, aby to wziąć?
Bądź uczciwy wobec siebie. Pieniądz pieniądzem, ale później możesz czuć jedynie frustrację i niepotrzebny stres związany z niewykonaniem na czas zlecenia.
„Przypadek dwa” – masz kilku stałych klientów. Pozorna równowaga w pracy.
Jeśli myślisz, że ta sytuacja jest lepsza od poprzedniej, to Cię rozczaruję. Czasem podpisujemy masę długoterminowych umów na nie najbardziej dla siebie warunkach, również tych finansowych.
Masz trzech lub czerech klientów, dla których dużo robisz, ale po nie za bardzo atrakcyjnej stawce godzinowej? Nie masz czasu na nic innego: inne krótkie zlecenia (być może lepiej płatne), spędzanie czasu z rodziną, czy po prostu na „nic nierobienie”.
Pamiętaj, że odpoczynek jest tak samo kluczowym czynnikiem Twojego dobrostanu, jak zdrowe odżywianie, czy uprawianie sportu. Musisz odpoczywać!
Najlepiej w tym przypadku mieć kilku stałych, długoterminowych (czytaj zapewniających co miesiąc dopływ odpowiednich kwot na opłacenie np. ZUS-u 😉), ale na takich warunkach, gdzie nie będziesz czuć przytłoczenia pracą. To zapewni równowagę w pracy zdalnej.
co u mnie?
Z pewnością nie napiszę dla kogo pracuję😁. Może nie jest to wielką tajemnicą, ale przyjęłam taką zasadę, że to, co wykonuję dla innych i z kim współpracuję, zostaje tylko i wyłącznie między nami.
Ale chciałam moją niedawną sytuację i strategię, którą obrałam, aby wybrnąć z tej stresującej niedogodności.
Musisz sobie uświadomić, że pracując w stresie, szkodzisz nie tylko sobie, ale i swoim klientom. Pracujemy wtedy chaotycznie, możemy popełniać błędy, śpieszymy się… a w moim przypadku stres skutkuje tym, że staję się opryskliwa😬.
Jeśli zaistniała już taka sytuacja, staram się nie dzwonić do klientów (😁) tylko pisać. Dlaczego?
Mam mały sposób, aby mieć pod kontrolą to, co przekazuję dalej. Piszę wiadomość i odkładam jej wysłanie na późniejszy czas. Wtedy wracam i czytam ją jeszcze raz. Jeśli wydaje mi się niemiła, niegrzeczna, opryskliwa (!), zmieniam ją i dopiero wysyłam.
moje cechy…
Zazwyczaj jestem naprawdę miłym człowiekiem. Komunikatywnym i szukającym kompromisów, rozwiązań wszędzie, gdzie zaistniał jakiś problem.
W stresie mój mózg w tym zakresie się wyłącza i … ach… no cóż, najdelikatniej mówiąc, jestem opryskliwa. Działam wtedy chaotycznie i w panice. To nie jest dobre. Dlatego właśnie, jak tylko pojawiają się pierwsze niepokojące symptomy, działam.
Moja strategia jest dziecinni prosta: wybieram, co jest ważne i musi być na już. Reszta dostaje status „później”. Wiem, że może się to wydawać niesprawiedliwe, ale w tym chaosie trzeba złapać balans.
Kiedy zaczynałam pisać artykuły na tego bloga, poruszyłam temat produktywności, sprawnego działania (przeczytasz o tym -> tutaj <-). Opisałam tam, jakich narzędzi i technik warto używać, aby być w równowadze między pracą a życiem prywatnym.
Produktywność opiera się na tym, aby pracować mądrzej, a nie ciężej. Aby mieć czas na zwykłe życie.
Mam tendencje do pracoholizmu i niestety często obserwuję u siebie dążenie do zrealizowania jakiegoś zadania kosztem swojego czasu dla rodziny lub na sen. Walczę z tym nieustannie, ale kiedy zależy mi na kliencie, moje twarde postanowienie czasem legnie w gruzach.
Uczenie się jak utrzymać równowagę w pracy to proces. Pomagają w tym wszelkie plany i listy działań. Warto jednak zastanowić się także nad strategią zaradczą.
stało się!
Kiedy już niestety doprowadzimy do sytuacji, gdzie nie jesteśmy w stanie wszystkiemu podołać, należy … odpuścić.
Tak, wiem, jak to brzmi. Ale wyobraź sobie nadmuchany balonik. Balonik to ty, a powietrze w nim to wszystkie zlecenia, które masz na głowie. Dokładając następne zlecenia, ryzykujesz, że balon pęknie. I nastąpi duży kryzys, który wpłynie na Twoich klientów. Nie chcesz tego, prawda? Chcesz, jak najlepiej dbać o sprawy swoich klientów, to oczywiste.
To, co trzeba zrobić z tym balonikiem i powietrzem? Pomalutku po puszczać, tak aby całe powietrze nie uciekło szybko i w sposób niekontrolowany.
strategia działania – równowaga w pracy
Kończ projekty najpilniejsze. Jeden po drugim. Po każdym zakończonym zleceniu skontroluj, co jest teraz najpilniejsze. Nie wybieraj na chybił trafił. Ta strategia jest dobra w Toto-Lotku.
Trzymamy się tych kryteriów wyboru kolejnego zlecenia do zakończenia. Bądź konsekwentny. Nawet kiedy zauważysz, że sytuacja się polepszyła, nie szukaj nowych zleceń, bo doprowadzisz do powtórki sytuacji.
Kiedy kryzys minie i wszystko się unormuje, określ dokładnie, jak masz zamiar działać, aby równowaga w pracy była zachowana. Spisz sobie taki dekalog. 😉
Zastanów się, czy długoterminowe umowy nie powinnaś renegocjować, stawki godzinowe wzrastają w każdej branży, a podwyżki należą się, zawłaszcza tym, którzy dobrze wykonują swoją pracę. Spróbuj. Od zadawania pytań nikt jeszcze nie umarł.
Masz dużo krótkich zleceń? Zawsze sprawdzaj, jak one ze sobą będą współgrały. Określ na przykład, że w miesiącu mogą się nakładać czasowo jedynie dwa albo trzy. Zaplanuj poszukiwanie kolejnego zlecenia na tydzień przed końcem poprzedniego. Kieruj się zdrowym rozsądkiem.
Jeśli interesuje Cię problem produktywności jako takiej, zapraszam do poznania Jacka Kłosińskiego. Jego „Metoda Tęczówki” robi furorę 👁.
Łap balans, gdzie tylko się da. A może masz własne strategie działania i / lub niedopuszczania do nagromadzenia się pracy? Podziel się swoimi spostrzeżeniami.